reklama
reklama

Wisła gra z Kielcami! Artur Stanowski: Chciałbym zachować tytuł niepokonanej drużyny [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Miecznik

Wisła gra z Kielcami! Artur Stanowski: Chciałbym zachować tytuł niepokonanej drużyny [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Tomasz Miecznik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Przed kolejną odsłoną "świętej wojny" rozmawiamy z Arturem Stanowskim, prezesem SPR Wisły Płock. Ze sternikiem klubu rozmawiamy o wyczekiwaniu mistrzostwa, najbliższym meczu czy wizji na kolejne lata.
reklama

Czuje pan już emocje przed czwartkowym spotkaniem?

Artur Stanowski: Tak, zaczynają się. Tym bardziej, że to pierwsze moje spotkanie z Industrią Kielce w domu. Dwa razy graliśmy na wyjeździe.

Jakiej atmosfery się pan spodziewa? W meczach Ligi Mistrzów, choćby ostatnio z FC Porto, momentami było ciepło, ale Kielce wyzwalają nieporównywalne emocje.

Na pewno będzie dużo sportowej złości i energii. Przez ostatnie 10 minut meczu z FC Porto byłem na płycie, bo wręczaliśmy voucher. Kiedy piłkę miało Porto po raz pierwszy usłyszałem tumult. Nie słyszałem własnych myśli. Jeden z kibiców powiedział mi, że to było preludium, wstęp do tego co będzie można zobaczyć i usłyszeć w czwartek. Nie mogę się doczekać. W Płocku wszyscy na to czekają. W Kielcach chyba nie, bo nie przyjeżdża komplet kibiców.

Ilu kibiców zadeklarowało przyjazd?

Około 180. 

Czy szykujecie coś ekstra na ten mecz?

Jesteśmy w roku obchodów 60-lecia powołania Sekcji Piłki Ręcznej w Płocku. My jako klub coś szykujemy, wiem też, że kibice szykują oprawę premium. Nie wiem co, nie chcieli nic powiedzieć.

My przygotowujemy jedną niespodziankę. Mogę zdradzić, że dotyczy to jednej z legend tego klubu.

Wszystkie sprawy organizacyjne są dograne? Przy okazji większej frekwencji w Orlen Arenie pojawia się problem np. z parkingiem. Pracujecie nad rozwiązaniem tej kwestii?

Od momentu otwarcia stadionu korzystamy z miejsc parkingowych sąsiada. Dostępna jest powierzchnia przed kasami, a także parking za bramą. To kilkaset miejsc.

Jesteśmy przygotowani na ten mecz tak jak na mecz Ligi Mistrzów. Procedury dawno zostały przygotowane.

Jakiego meczu się pan spodziewa?

Meczu walki. Wiadomo, że to spotkanie nie decyduje o tytule, bo są jeszcze play offy. Decyduje jednak o satysfakcji i presitżu. Kto wygrywa “świętą wojnę”, to jest zwycięzcą do następnego meczu. Nikt się nie położy, nikt nie będzie kalkulował, że za tydzień mamy pierwszy mecz play off. Będzie 100, może nawet więcej procent.

Czy według pana wiedzy Xavi Sabate szykuje się do tych pojedynków w szczególny sposób czy to jednak kolejny mecz, który trzeba wygrać?

Trener jest wielkim profesjonalistą. Do każdego pojedynku przygotowuje się bardzo skrupulatnie. Ma wszystko dokładnie rozpisane, krok po kroku. Znamy się rok i mogę w ciemno powiedzieć, że przygotuje każdy detal. Czy zaskoczy Kielce czymś nowym? Śmiem twierdzić, że coś wymyśli. Ma ten patent. Nie chcę dmuchać balonika, ale na 5 meczów mamy 4 zwycięstwa. To świadczy o tym, że trener znalazł sposób. Wykonawcy muszą wejść w ten mecz i zrobić drugą część roboty. Trener nie gra - może rozpisać wszystko, zmotywować, ale potem to tych 16 zawodników musi wejść i zagrać. To od ich dnia, samopoczucia, wejścia w mecz będzie wszystko zależało. Mam nadzieję, że trybuny od samego początku będą pomagać zawodnikom.

To prawda, ostatnio Wisła regularnie ogrywa Kielce, ale póki co nie przełożyło się to jeszcze na tytuł mistrzowski. Mamy 2 Puchary Polski, ale wszyscy czekają na mistrza.

Na pewno, ale to dobry prognostyk. Ja to znam z opowieści, ale każdy może zobaczyć tabele i jeszcze 5-6 lat temu była przepaść. Kielce przyjeżdżały jak po swoje, wyjeżdżali ze zwycięstwem, rewanż to formalność. Teraz tak nie jest. Mecze są wyrównane. Naszym zawodnikom nie trzeba mówić z kim grają w czwartek.

Zdarza się prezesowi, że kibice zaczepiają w sklepie, zapytają o coś, poklepią po plecach?

Nie, raczej sporadycznie. Ostatnio w dzień kobiet rozdawaliśmy kwiaty. Panie poprosiłu o zdjęcie z Adamem Wiśniewskim, którego znają od dziecka.

-    A ze mną? - zapytałem.
-    A kim pan jest? - odpowiedziały.

Jak dowiezie pan mistrzostwo Polski, to zaczną kojarzyć.

Może tak, póki co tego nie dostrzegam. Nie zwracam na to uwagi.

Jesteśmy w takim okresie, w którym zapewne trwają rozmowy ze sponsorami dotyczące planów na przyszły sezon. Wszyscy oczekują wyniku.

Tak, to jest ten czas. Raz wynik, ale sponsorzy oczekują też pomysłu i kierunku rozwoju - co chcemy zrobić, w jakim czasie. W ostatnim wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego” na pytanie Wojtka Osińskiego “gdzie widzę Wisłę za 3 lata?” odpowiedziałem odważnie: “w Final Four Ligi Mistrzów”. Wewnętrznie mamy przygotowany plan na zespół i plan finansowy, bo to musi iść w parze. 

Drugie z zadań, które sobie stawiamy, dotyczy części szkoleniowej. Jest pewne grupa sponsorów, która chce się włączyć w proces kształcenia zawodników. Z Michałem Skórskim jesteśmy na etapie przygotowania modelu szkolenia, jaki chcielibyśmy zaimplementować. Pewne elementy są już wprowadzane. Przejęliśmy z SKF-u do SPR-u juniora młodszego, żeby wcześniej przechodzili pod naszą myśl szkoleniową. Szybciej możemy kształtować ich rozwój. Mamy pomysły, ale to się nie stanie z roku na rok i bez wsparcia.

Prezes myśli o pozyskaniu nowego sponsora czy uzyskaniu większych świadczeń od tych, którzy już są?

Najpierw trzeba walczyć o większe wpłaty od obecnych sponsorów. Trzeba ich przekonać, pokazać co widzimy za 3 lata, jak chcemy to osiągnąć i jakie pieniądze są potrzebne, żeby to się wydarzyło. Jesteśmy w przededniu rozmów ze sponsorem głównym, ORLENEM. Przypomnę, że ORLEN jest z SPR-em od początku. To chyba najdłuższy w Polsce związek na linii klub-sponsor. To jest fenomen, coś na kształt Bayeru Leverkusen i innych wielkich firm, które tam gdzie są, dają społeczności lokalnej satysfakcję z tego, że ich drużyna bije się o najwyższe cele.

Drugi krok to pozyskiwanie nowych sponsorów. Mocno rozpoczęliśmy proces ściągania w orbitę klubu mniejszych sponsorów, partnerów, darczyńców, mecenasów sportu. Przyjęliśmy nazwę “Niebiesko-biało-niebieski Klub Biznesu. Chcemy ruszyć szerszą ławą, żeby zgromadzić ludzi wokół klubu. To się zmienia, widać to na spotkaniach Ligi Mistrzów. Nasza sala vipowska żyje. Biznesmeni się spotykają, rozmawiają. Chcą tam być. Środowisko biznesowe zaczyna żyć wokół klub.

Łatwiej będzie rozmawiać, jeśli pan zadzwoni i powie: Wisła jest mistrzem Polski.

Na pewno, to stara zasada gromadzenia się wokół zwycięzcy. Na pewno na dużej euforii może się pojawić. Tak samo na emocjach może odejść jeśli przyjdą chude lata. Chcę budować na pewnym planie, wizji. Mówię, że potrzebujemy 3-4 lata, żeby osiągnąć cel. Po drodze są elementy do spełnienia, a żeby to zrobić, budżet musi nadążać za naszym pomysłem. To pytanie czy pan czy pani się na to pisze, na wsparcie tego projektu.

Pokazuję co już zostało zrobione. Jeśli przekonam kogoś do wizji, to wiem, że mam go ze sobą na 3,4,5 lat. 

Rozumiem, że prezes chce, żeby Wisła regularnie grała w Lidze Mistrzów, wychodziła z grupy i biła się w ćwierćfinale.

Tak, taki jest plan. Parkiet wszystko weryfikuję, ale chcę, żeby wszyscy brali Wisłę pod uwagę przy obsadzie Final Four.

W czwartek pierwszy krok.

Możemy zakończyć sezon zasadniczy jako drużyna niepokonana. Chciałbym zachować tytuł niepokonanej drużyny w sezonie 2023/24. 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama